wtorek, 18 grudnia 2012

NeoROMantyzm według Kupisza

Robert Kupisz, można rzec "człowiek orkiestra", kolejny raz zaskoczył publiczność zgromadzoną 14 grudnia w Hali Transcolor pod Warszawą. Wśród widzów byłam i ja i niestety wódki nie piłam.
Ale od początku.

Kupisz na końcu świata.
Tak właśnie reagowali goście z niecierpliwością już zmierzając w kierunku miejscowości Szeligi pod Warszawą. Podobno były obawy, że ze względu na odległość (wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić do Soho lub Ufficio Primo) zaproszeni nie dotrą. A jednak! Wielka hala zmieściła sporą liczbę gości.

Róże bez kolców?
Przed rozpoczęciem pokazu, gdy wybieg był jeszcze pusty, uwagę wszystkich zwracało wielkie, charakterystyczne logo Kupisza Q∏Ш "utkane" z róż, żałowałam jedynie, że ze sztucznych (oczywiście po pokazie sprawdziłam), bo to moje ulubione kwiaty, a ich zapach pięknie roznosiłby się w tej przestrzeni. Po "tylko" godzinnym opóźnieniu i muzycznym entree, na wybiegu pojawili się modele. W takt cygańskich rytmów kolejno wychodzili pewnie siebie i seksowni mężczyźni z włosami zaczesanymi do tytułu i charakterystycznym wąsikiem (wszyscy mieli naturalny zarost!). Męskie sylwetki przeplatały kobiece sety zaprezentowane na "kobietach Roberta", które uwodziły zmysłowością i subtelnością. W damskiej linii czuć było ducha Kupisza z poprzednich kolekcji - westernowskie spódnice, cieniowane ubrania, forma oversize. Zdecydowanie bardziej spodobały mi się męskie sylwetki, pełnie erotycznego napięcia, skóry, szortów, nonszalancji, pełnej wolności i zadziorności. Pikowane kurtki, skórzany sportowy płaszcz czy męskie ciężkie buty z chęcią zobaczyłabym u siebie w szafie.

Cygańskie wesele.
Tak właśnie o pokazie można było przeczytać w wielu relacjach. Sam Kupisz na swoim facebookowym profilu dziękował za mnogość interpretacji. Rzeczywiście projektant zainspirowany kulturą Romów, opowiedział ich historię. Po nowemu. Po swojemu. Modele odgrywający stany upojenia alkoholowego, zataczając się przemierzali wśród zdecydowanie idących modelek, bo odgrywali akurat chłopaków wracających z wieczoru kawalerskiego. Niestety na takie "imprezowanie" kultura romska nie pozwala kobietom. Kupisz wyraźnie zaznaczył podział pomiędzy kobietą i mężczyzną. Jednak pomimo różnicy płci, to co ich łączy to z pewnością wizja projektanta i ubrania.

Radość w finale.
Pomimo dramaturgii całego show, zmieniającej się wciąż muzyki (co według mnie burzyło wszelaką spójność) i napięcia panującego w Hali Transcolor, w finale pokazu Robert Kupisz z wielkim uśmiechem na twarzy wybiegł z wszystkimi modelami i modelkami, częstując gości wódką (żałuję, że przyjechałam autem) i tańcząc radośnie na wybiegu. Jego szczęście i zadowolenie udzieliło się wszystkim zaproszonym, bo na kogo nie spojrzałam, każdy siedział z "rogalem" na twarzy :-).
Robertowi gratuluję rewelacyjnego pokazu, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że najlepszego w tym roku, męskiej linii i takich owacji. Brawo!

Red alert!
W odcieniach czerwieni możecie oglądać poniższe zdjęcia. Światło było tylko takie, ale w sumie się cieszę, bo fotki mają swój klimat. Z tego miejsca na zakończenie mojej relacji dziękuję pięknej i szalonej Sarze za towarzystwo i zdjęcia oraz marce Apart za zaproszenie na pokaz. Magdo S. - uwielbiam Cię! :-)

Merci.
Jeżeli dobrnęliście do tego miejsca (szacun!), bardzo dziękuję za przeczytanie, no i ... że zaglądacie tu czasem! :-*




DSC07511 jfj DSC07567 DSC07582 DSC07623_1 DSC07585 DSC07583 DSC07561


Wearso. dress, Maison Martin Margiela x H&M wedges, Apart Elixa bracelet 

photo: Sara

4 komentarze:

  1. widziałam pokaz, jest kilka fajnych projektów ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A pewnie, że zaglądamy :D Bo kto bym mógł lepiej opisać pokaz niż Ty? To co prawda ostatnia, ale na pewno najlepsza (najlepiej oddająca atmosferę, intencje projektanta i Twoje odczucia) relacja z Kupisza :) buziak!

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że tak mało Cie widać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiieeem, ale niestety światło nie sprzyjało, a tak nie lubię zdjęć z lampą :/

      Usuń