poniedziałek, 31 grudnia 2012

Idzie nowe?

Ostatni dzień roku to czas podsumowań, planowania przyszłości, etc. Coś się kończy, coś się zaczyna... Nadchodzi coś nowego, nieoczekiwanego. Ale czy rzeczywiście? Czy w tę "magiczną" sylwestrową noc następuje jakiś przełom? Nie, ja nic takiego nie zarejestrowałam. Życie toczy się swoim, tym samym rytmem, no i ja nadal jestem taka sama. W moim przypadku podsumowania, a tym bardziej postanowienia nie mają sensu. Czy w minionych latach, rozpoczynając nowy rok zaczęłam biegać, zdrowo się odżywiać, więcej blogować? Nie wiem, nie rozliczam się z tego. Liczę za to na los i na to, co mi przyniesie. Dlatego w Nowym Roku życzę Wam, Moi Drodzy Czytelnicy i Zaglądacze, spontaniczności, wolności, kreatywności i jak najwięcej miłości, reszta przyjdzie sama... prędzej czy później. Do siego!


DSC_6174a DSC_6243a DSC_6305a DSC_6272a DSC_6300a DSC_6357a DSC_6317a DSC_6339a DSC_6311a DSC_6335a DSC_6308a DSC_6325a

Maison Martin Margiela x H&M jacket, Mango knit and skirt, H&M beanie, Shoelook.pl boots, Ania Kuczyńska bag, Zara gloves, Apart AM:PM watch, Desir Paris bracelet 

photo: Jacek

sobota, 22 grudnia 2012

Brunetka wieczorową porą

Wieczór, zima, przedświąteczny czas, Warszawa. Dzieją się czary...

DSC_5998aDSC_6014a DSC_6034a DSC_6045a DSC_6057a DSC_6086a DSC_6093a DSC_6050a DSC_6103a

Simple coat, Mozcau by Justin top, Mango jeans, Shoelook.pl wedge sneakers, Ania Kuczyńska scarf and "Little Lady Jane" bag, Apart necklace, leather gloves Glitter


photo: Jacek

wtorek, 18 grudnia 2012

NeoROMantyzm według Kupisza

Robert Kupisz, można rzec "człowiek orkiestra", kolejny raz zaskoczył publiczność zgromadzoną 14 grudnia w Hali Transcolor pod Warszawą. Wśród widzów byłam i ja i niestety wódki nie piłam.
Ale od początku.

Kupisz na końcu świata.
Tak właśnie reagowali goście z niecierpliwością już zmierzając w kierunku miejscowości Szeligi pod Warszawą. Podobno były obawy, że ze względu na odległość (wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić do Soho lub Ufficio Primo) zaproszeni nie dotrą. A jednak! Wielka hala zmieściła sporą liczbę gości.

Róże bez kolców?
Przed rozpoczęciem pokazu, gdy wybieg był jeszcze pusty, uwagę wszystkich zwracało wielkie, charakterystyczne logo Kupisza Q∏Ш "utkane" z róż, żałowałam jedynie, że ze sztucznych (oczywiście po pokazie sprawdziłam), bo to moje ulubione kwiaty, a ich zapach pięknie roznosiłby się w tej przestrzeni. Po "tylko" godzinnym opóźnieniu i muzycznym entree, na wybiegu pojawili się modele. W takt cygańskich rytmów kolejno wychodzili pewnie siebie i seksowni mężczyźni z włosami zaczesanymi do tytułu i charakterystycznym wąsikiem (wszyscy mieli naturalny zarost!). Męskie sylwetki przeplatały kobiece sety zaprezentowane na "kobietach Roberta", które uwodziły zmysłowością i subtelnością. W damskiej linii czuć było ducha Kupisza z poprzednich kolekcji - westernowskie spódnice, cieniowane ubrania, forma oversize. Zdecydowanie bardziej spodobały mi się męskie sylwetki, pełnie erotycznego napięcia, skóry, szortów, nonszalancji, pełnej wolności i zadziorności. Pikowane kurtki, skórzany sportowy płaszcz czy męskie ciężkie buty z chęcią zobaczyłabym u siebie w szafie.

Cygańskie wesele.
Tak właśnie o pokazie można było przeczytać w wielu relacjach. Sam Kupisz na swoim facebookowym profilu dziękował za mnogość interpretacji. Rzeczywiście projektant zainspirowany kulturą Romów, opowiedział ich historię. Po nowemu. Po swojemu. Modele odgrywający stany upojenia alkoholowego, zataczając się przemierzali wśród zdecydowanie idących modelek, bo odgrywali akurat chłopaków wracających z wieczoru kawalerskiego. Niestety na takie "imprezowanie" kultura romska nie pozwala kobietom. Kupisz wyraźnie zaznaczył podział pomiędzy kobietą i mężczyzną. Jednak pomimo różnicy płci, to co ich łączy to z pewnością wizja projektanta i ubrania.

Radość w finale.
Pomimo dramaturgii całego show, zmieniającej się wciąż muzyki (co według mnie burzyło wszelaką spójność) i napięcia panującego w Hali Transcolor, w finale pokazu Robert Kupisz z wielkim uśmiechem na twarzy wybiegł z wszystkimi modelami i modelkami, częstując gości wódką (żałuję, że przyjechałam autem) i tańcząc radośnie na wybiegu. Jego szczęście i zadowolenie udzieliło się wszystkim zaproszonym, bo na kogo nie spojrzałam, każdy siedział z "rogalem" na twarzy :-).
Robertowi gratuluję rewelacyjnego pokazu, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że najlepszego w tym roku, męskiej linii i takich owacji. Brawo!

Red alert!
W odcieniach czerwieni możecie oglądać poniższe zdjęcia. Światło było tylko takie, ale w sumie się cieszę, bo fotki mają swój klimat. Z tego miejsca na zakończenie mojej relacji dziękuję pięknej i szalonej Sarze za towarzystwo i zdjęcia oraz marce Apart za zaproszenie na pokaz. Magdo S. - uwielbiam Cię! :-)

Merci.
Jeżeli dobrnęliście do tego miejsca (szacun!), bardzo dziękuję za przeczytanie, no i ... że zaglądacie tu czasem! :-*




DSC07511 jfj DSC07567 DSC07582 DSC07623_1 DSC07585 DSC07583 DSC07561


Wearso. dress, Maison Martin Margiela x H&M wedges, Apart Elixa bracelet 

photo: Sara

piątek, 7 grudnia 2012

Konkurs à la française

Jeżeli kochacie Francję (tak jak ja), a ponadczasowy styl paryżanek jest bliski Waszemu sercu. Ten konkurs jest dla Was! Wraz z serwisem domodi.pl oraz marką Anataka ogłaszam konkurs "Paryski szyk". Co trzeba zrobić? Wystarczy stworzyć zestaw w formie kolażu oddający klimat francuskiego stylu. Do wygrania są bony zakupowe o wartości 300, 200 oraz 100 zł do zrealizowania w sklepie Anataka.
Śpieszcie się, bo konkurs trwa do 11 grudnia. Link do konkursu znajdziecie tu.
Allez!

  billboard



Update: Kilka dni temu zakończył się konkurs "Francuski szyk". Poniżej znajdziecie zwycięskie stylizacje wybrane przeze mnie. 

 I miejsce 

1 miiejsce 
 II miejsce
2 miejsce 


 III miejsce

 1 miiejsce

wtorek, 4 grudnia 2012

M do sześcianu

Choć premiera tej niezwykłej kolekcji miała miejsce jakiś czas temu, nadal nie mogę wyjść z podziwu. Choć ubrania i dodatki są "remake'em" kultowych, znanych modeli, tym bardziej mi się podobają.
Choć to rzeczy sygnowane duetem liter H&M, na zawsze będą nosić metkę Maison Martin Margiela.


405087_4193243067258_591934958_n

Maison Martin Margiela for H&M wedges, Zara jeans 

 photo: Misza Barton

niedziela, 25 listopada 2012

Czapki z głów

Kiedy robi się chłodno, najlepszą alternatywą dla wszelakich nakryć głowy jest kaptur. Nie jest oczywisty, dodaje każdemu zestawowi nonszalancji i sportowego charakteru. Będę go nosić, dopóki nie znajdę idealnej czapki lub kapelusza. Chapeau bas dla kaptura! :-)

  DSC_5556aDSC_5573a DSC_5622a DSC_5615a DSC_5577a

Mango coat and leather skirt, Oysho blouse, Simple bag, Stradivarius boots 

photo: Jacek

sobota, 17 listopada 2012

U nieba bram

Drzwi były otwarte, więc po prostu weszłam. W środku tłumy, głośno i gwarno. "Tak ma wyglądać niebo?", pomyślałam. Stwierdziłam, że poczekam na rozwój sytuacji. Ludzie zaczęli zajmować miejsca, jakiś chłopak w garniturze i słuchawką (Św. Piotr? :-)) krzyczał coś pod nosem i wskazywał miejsca. W industrialnej hali wiadomo było jedno: Łukasz Jemioł zaprezentuje swoją najnowszą kolekcję na sezon wiosna-lato 2013. Zaproszenia sugerowały prawdziwe bujanie w obłokach. Rzeczywiście, wielkie telebimy pokazywały chmury mknące po niebie. Światła zgasły, halę ogarnął mrok. Zaczęły pojawiać się kłęby dymu i chmurowe projekcje. I nagle na wybieg zaczęły wkraczać modelki niczym prawdziwe anioły. Choreografia autorstwa Kasi Sokołowskiej naprawdę zaskoczyła: modelki w rożnych konfiguracjach kroczyły po wybiegu: solo, w parach, a nawet w trójkach. Dziewczyny w lśniącym makijażu i minimalistycznej fryzurze w iście niebiańskim klimacie prezentowały najnowsze dzieła Łukasza Jemioła. Początek kolekcji nie zapowiadał się dobrze,  miedź i złote łuski na celowo niewykończonych topach i sukienkach kojarzyły się z kiczem i lekką tandetą. Na szczęście tych sylwetek nie było za dużo. I szybko o nich zapomniałam, gdy tylko zobaczyłam zmysłowe szarości, eteryczne dzianiny i kobiece spódnice w kształcie litery "A". Inspiracją kolekcji, jak podkreślił projektant, była geometryzacja, ostre cięcia. Konstrukcyjne płaszcze, graficzne topy z ostrym dekoltem "V" to moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Do tego wysublimowana biżuteria Apart, szlachetne srebro tkanin i charakterystyczne już dla Łukasza swetry o luźnym splocie - bez nich kolekcja nie byłaby kompletna. No prawie, została jeszcze muzyka, do której Łukasz Jemioł przykłada szczególne uwagę. Mocne, drum and bassowe dźwięki, a w finale Florence and The Machine były kropką nad "i" całego pokazu. Ale to nie koniec. Atrakcją wieczoru był koncert zespołu "No Limits" z Anią Męczyńską, znaną stylistką,  na czele. Band niczym chór anielski swoimi funkowymi (i nie tylko) rytmami przeniósł gości w niesamowity, pozaziemski świat. Podsumowując, mogę przyznać, że byłam w niebie, stylowym niebie.Choć z drugiej strony, nie wiem czy może wolałabym trafić do piekła, bo projekty Łukasza Jemioła są naprawdę grzechu warte...


  IMG_2130page2 page1
page

photo: AKPA

IMG_2156
IMG_2159 IMG_2157 IMG_2179 IMG_2176

Mango skirt and blouse (the same here), Apart necklace, Elixa watch via Apart 

photo: Marta/me

poniedziałek, 12 listopada 2012

Mała mocna czarna

Podobno kawa powinna być czarna jak piekło, mocna jak śmierć i słodka jak miłość. A co z "małą czarną"... sukienką? Moim zdaniem, jej silne atrybuty to: niezaprzeczalny uniwersalizm, "wrodzony" seksapil i klasyczna elegancja. Jak większość kobiet, nie wyobrażam sobie bez niej mojej garderoby. Ba! Powiem więcej: życia! 
James Bond ma swoje martini, wstrząśnięte nie mieszane, a ja moją "małą mocną czarną" - agentkę do zadań specjalnych! ;-)


DSC_5860a DSC_5762a DSC_5751a DSC_5764a DSC_5782a DSC_5805a DSC_5691a DSC_5882a

Simple dress and coat, Pepe Jeans boots via Schaffashoes, Gino Rossi clutch, Apart ring 

photo: Jacek